poniedziałek, 15 grudnia 2014

niedziela, 21 września 2014

POMOC

Szukam kogoś kto jest dobry z języka polskiego. Mam do zanalizowania wiersz pod kontem nowej matury, a nie mam kompletnie pomysłu jak się za to zabrać. Jest ktoś kto może mi pomóc? Będę bardzo wdzięczna.

poniedziałek, 1 września 2014

EPILOG

-W takim wypadku w sobotę idziemy na mecz.
-Oszalałaś? Przecież ja go tam spotkam i co mu powiem? Podejdę do niego tak po prostu i powiem, że nadal go kocham. Co jeśli on kogoś ma?
-Gdyby nie zależało mu na tobie to by cię nie szukał. Mam rację? Dlatego bez dyskusji. Teraz zbieraj się i jedziemy po twoje rzeczy do hotelu.
-Przecież piłaś?
-Kto powiedział, że ja będę kierować? Na przeciwko mieszka taki bardzo miły chłopak na pewno zgodzi się nam pomóc.
-Widzę, że wszystko już sobie przemyślałaś?
-Jak najbardziej, a ty nie masz tutaj nic do gadania.

Dziesięć minut później chłopak zapukał do naszych drzwi.
-Otwórz – z łazienki krzyknęła Olka
-Cześć. Jest Olka?
-Tak jest, ale siedzi teraz w łazience.
-Maciek
-Karolina, nowa współlokatorka Oli.
-Miło mi poznać. Nie wiesz może co Olka chce ode mnie.
-Postanowiła cię wykorzystać.
-Brzmi kusząco. Kontynuuj.
-Wiesz muszę przewieźć swoje rzeczy i Olka stwierdziła, że na pewno nam pomożesz.
-Nie ma problemu. Skoczę tylko do domu po kluczyki i możemy jechać. Za dziesięć minut pod blokiem.

Sobota
-W co ja mam się ubrać?
-W tym mogę ci pomóc – rzuciła mi koszulkę w klubowych barwach, na plecach widniało nazwisko Nowakowskiego.
-Skąd ją masz?
-Maciek też gra w tym klubie.
-Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?
-Tak jakoś wyszło.
-Jesteś wredna.
-Dobrze, że ty nie jesteś.
-Dobra koniec gadania ubieraj się szybko i wychodzimy. Tak się guzdrzesz, że w końcu się spóźnimy.
-Nie dramatyzuj. Mamy jeszcze trochę czasu – spojrzałam na zegarek – o cholera, gdzie się podziały te dwie godziny?
-Gdybyś nie spędziła tyle czasu na rozmyślaniu czy powinnaś iść na mecz na pewno miałabyś więcej czasu.
-Oj dobra już wychodzimy.

Dwadzieścia minut później parkowaliśmy samochód pod halą.
-Nie jestem pewna czy powinnam iść.
-Wychodzisz o własnych siłach z tego samochodu czy mam cię z niego wynieść?
-Już wychodzę spokojnie. Nie denerwuj się tak.

Na szczęście nasze miejsca nie znajdowały się przy samym boisku więc spokojnie mogłam przyglądać się rozgrzewce siatkarzy.
-Muszę ci powiedzieć, że wiedziałaś kogo wybierasz. Całkiem przystojny ten twój Nowakowski.
-Nie mój. Niestety już nie mój.
-Powiedziałabym raczej na razie. Czuję, że po tym meczu wszystko może się zmienić.
-Miałam zapytać cię już o to wcześniej, ale zapomniałam. Czy między tobą a Maćkiem coś jest?
-Nie.
-Nie czy jeszcze nie? Tylko nie kłam. Widzę jak na niego patrzysz.
-No dobra podoba mi się, ale nie chcę się wygłupić.
-Co masz do stracenia? Powiedz mu o tym?
-Oszalałaś?
-Nie, jeżeli ty nie powiesz mu o tym co czujesz ja nie pójdę porozmawiać z Piotrkiem.
-Nie zrobisz tego.
-Chcesz się przekonać?
-Ok, porozmawiam z nim po meczu.
-Trzymam cię za słowo.

Mecz minął zdecydowanie za szybko. Drużyna Piotrka wygrała w trzech setach, a Piotrek zdobył statuetkę MVP. Zaraz po końcowym gwizdku zdałam sobie sprawę z tego, że za chwilę stanę obok niego i albo mnie wysłucha albo powie żebym spadała na drzewo. Boję się, że nie będzie chciał mnie widzieć.
-Idź już bo za chwilę wszyscy wyjdą z hali.
-Idziemy razem – złapałam ją za rękę i razem zaczęłyśmy schodzić w kierunku boiska.
-Powodzenia – usłyszałam od Olki
-Tobie również
Kiedy byłam już przy bandach reklamowych ustawiłam się na samym końcu kolejki, która prowadziła do Piotrka. Kiedy nadeszła moja kolej usłyszałam głos Piotrka:
-To gdzie chcesz podpis.
-Kto powiedział, że przyszłam tutaj po autograf – w tym momencie Piotrek spojrzał na mnie.
-Karolina? To na prawdę ty?
-Tak to ja.
-Czyli to ciebie widziałem kilka dni temu. Co ty tutaj robisz?
-Postanowiłam zacząć nowe życie i jakimś dziwnym trafem w mieście do którego przyjechałam mieszkasz ty. Wiem, że nie powinnam była tu przychodzić. Nic już nas nie łączy, ale chciałam cię po prostu zobaczyć.
-Nic nas nie łączy?
-Co ja mogę ci zaproponować? Nie mam nic, a do tego spędziłam prawie dwa lata w poprawczaku. Co na to powiedzą inni?
-Chrzanić innych! Ważne jest to, że kocham cię cały czas tak samo, a kto wie czy nawet nie bardziej i wierzę w to, że ty czujesz to samo – uśmiechnął się, a chwilę później poczułam jego miękkie usta na swoich.
-Kocham cię Piotruś.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za tymi słowami wypowiadanymi z twoich ust.
-Kocham cię, kocham, kocham! - wykrzyczałam na całe gardło
-Ciszej kochanie.
-Niech każda dziewczyna na tej sali wie, że znalazłeś już swoją drugą połówkę i niech się do ciebie nie zbliża bo wydrapię jej oczy.
-Tak bardzo mi cię brakowało.
-Mi ciebie też – tym razem to ja go pocałowałam. Widzisz gdzieś Maćka?
-Spójrz w prawo.
-Kiedy odwróciłam głowę zobaczyłam Maćka całującego Olkę.
-To jakaś twoja znajoma?
-To dzięki niej tutaj jestem.
-Czyli powinienem jej gorąco podziękować.

~.~.~
Zatrzymaj mnie nie daj mi odejść
Zapomnę cię nie będzie już nic
Cienie we mgle jak znajdę drogę
Jutro już nikt a dziś jeszcze my
~.~.~

Mam nadzieję, że nie zawiodłam was zakończeniem tego opowiadania. Z założenia miało być ono krótkie i mieć mniej niż 10 rozdziałów więc udało mi się osiągnąć zamierzony cel. Dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia i komentarze :)
Niech każdy kto czytał opowiadanie zostawi po sobie komentarz :) 
Jak rozpoczęcie roku szkolnego? Ile jutro godzin? Ja 7 i do domu. W szkole będzie przyświecała mi myśl, że wieczorem mecz Polaków. A w piątek jak dobrze pójdzie pierwsza wycieczka klasowa.
Udanego roku szkolnego dla każdego, a szczególnie dla tych, którzy tak jak ja są w klasie maturalnej :)

czwartek, 28 sierpnia 2014

7. Piotrek skup się! Nic ci nie wychodzi

Z perspektywy Piotrka
Jak co dzień rano poszedłem po bułki do mojej ulubionej piekarni. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie dziewczyna, którą zobaczyłem wychodząc z budynku. Widziałem ją co prawda tylko z tyłu, ale nie mogłem powstrzymać wrażenia, że tą dziewczyną była Karolina. Po chwili jednak skarciłem się za te myśli. To nie możliwe żeby to była ona. Karolina mieszka w Warszawie. Co więc robiłaby w Częstochowie? Myśl o dziewczynie towarzyszyła mi podczas porannego treningu.
-Piotrek skup się! Nic ci nie wychodzi – wykrzyczał w moim kierunku trener.
-Coś się stało? - obok mnie pojawił się Michał mój najlepszy kolega z drużyny
-Wydawało mi się, że widziałem na mieście, a z resztą nie ważne.
-Pójdziemy po treningu na kawę i pogadamy. Ok?
-Niech ci będzie.

Trening mijał bardzo wolno. Miałem wrażenie, że trwa nie dwie godziny tylko całą wieczność. Po treningu szybko się przebrałem i wyszedłem przed halę by tam zaczekać na Michała.
-To gdzie idziemy?
-Może do tej kawiarni obok piekarni gdzie zawsze robisz zakupy?
-Nie ma niczego bliżej?
-Tam podają najlepszą kawę. Chodź i nie marudź.
-No dobra.

Piętnaście minut później siedzieliśmy już w budynku.
-To mów stary o co chodzi.
-Pamiętasz jak mówiłem ci o dziewczynie z Warszawy z którą byłem związany.
-Czekaj, czekaj... Karolina, dobrze pamiętam?
-Tak.
-Co z nią?
-Chyba ją widziałem.
-Gdzie?
-Przed tą restauracją na przeciwko.
-Ale jak to możliwe? Przecież ona jest w poprawczaku?
-Wszystko sobie policzyłem i kilkanaście dni temu skończyła 18 lat i pewnie wyszła z ośrodka. Tylko nie wiem co robiłaby w Częstochowie. Z tego co wiem nie ma żadnej rodziny.
-Jesteś pewny, że to była ona.
-Głowy nie dam sobie uciąć bo stała tyłem, ale wydaje mi się, że tak.
-Czyli nie jesteś pewny?
-Nie.
-Mam pomysł. Pójdźmy do tej restauracji i zapytajmy czy znają jakąś Karolinę. Może w ten sposób uda nam się do niej dotrzeć.
-W sumie czemu nie, możemy spróbować. Chociaż szczerze wątpię, żeby to zadziałało w końcu nie legitymują swoich klientów.
-No już nie marudź tylko chodź – dopiłem resztkę kawy i wyszliśmy z kawiarni.

W restauracji powitała nas bardzo miła dziewczyna. Podejrzewam, że interesuje się siatkówką bo wiedziała jak się nazywamy.
-Możemy panią o coś zapytać?
-Jaka ja tam pani? Ola jestem.
-My chyba nie musimy się przedstawiać – odpowiedział Michał.
-Nie musicie. O co chcieliście zapytać?
-Kojarzysz może taką dziewczynę ma na imię Karolina. Dzisiaj rano wychodziła z waszej restauracji. Jest tutaj klientką?
-Nie pytamy klientów o dane osobowe. Dlaczego w ogóle się nią interesujecie.
-Widzisz Piotrusiowi zdawało się, że to jego była dziewczyna. Tylko nie wiemy czy to byłoby możliwe, bo wcześniej mieszkała w Warszawie.
-Nie mogę wam niestety pomóc.
-Szkoda, przepraszamy za kłopot.
-Żaden kłopot.

-Widzisz mówiłem, że to nie ma sensu.
-Zawsze warto spróbować.
-Dobra ja spadam do domu. Do zobaczenia na treningu.
-Cześć.


Przyszłam po Olę tak jak było ustalone. Poczekałam na nią jeszcze chwilkę przed budynkiem. Po kilku minutach pojawiła się obok mnie.
-Nie pogniewasz się jak zrobimy jeszcze po drodze zakupy? Moja lodówka świeci pustkami.
-Nie ma problemu.
-Ładnie wyglądasz. Śliczna sukienka.
-Kupiłam sobie ją dzisiaj. Nie mogłam się powstrzymać.
-I bardzo dobrze, bo wyglądasz w niej odjazdowo.

Po zrobieniu zakupów udaliśmy się na osiedle Oli. Mieszkanie znajdowało się na 3 piętrze. Już od wejścia spodobał mi się styl w jakim było urządzone. Dziewczyna oprowadziła mnie po wszystkich pomieszczeniach.
-A tutaj byłby twój pokój. Jak ci się podoba?
-Jest śliczne. Masz bardzo dobry gust.
-Dziękuję. Jaka decyzja.
-Jeżeli tylko się nie rozmyśliłaś to mogę się wprowadzać choćby jutro.
-To fantastycznie – poszła do kuchni i z lodówki wyjęła butelkę szampana.
-Widzę, że byłaś na to przygotowana.
-Czułam, że się zgodzisz. Pomóc ci przewieźć bagaże?
-Nie mam tego za dużo. Dam sobie radę sama.
-Zapomniałam ci powiedzieć. Dzisiaj w restauracji było dwóch chłopaków pytało się o jakąś Karolinę.
-Mówili coś jeszcze?
-Jeden z nich nazywa się Michał, a drugi Piotrek. Obaj są zawodnikami naszej drużyny siatkarskiej. To nie mogło chodzić o ciebie prawda?
-Piotrek, on tutaj o Boże.
-Karolina co jest dlaczego tak zbladłaś? Przynieść ci wody?
-Poproszę.
-Powiesz mi o co chodzi?
-To mnie szukali – opowiedziałam jej całą swoją historię aż do momentu przyjazdu tutaj.



Po MŚ Guma kończy reprezentacyjną karierę :(
Nastawiłam się na kupno koszulek w Biedronce, a sklepy w moim mieście postanowiły zrobić mi psikusa i w żadnym z 9 koszulek nie ma :c
2 dni do pierwszego meczu :)
Podoba wam sie teledysk do Start a fire? Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Myślałam, że będzie więcej Margaret, a mniej kibiców i siatkarzy, a jest porównywalnie :)

niedziela, 24 sierpnia 2014

6. Na pewno uda ci się coś znaleźć. Wierzymy w ciebie

Droga do Częstochowy minęła mi na słuchaniu muzyki z Mp3. Kiedy wysiadłam z autobusu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to plakat tutejszej drużyny siatkarskiej. Pomyślałam, że to znak i muszę koniecznie pójść na ich mecz. Zapytałam pierwszego lepszego przechodnia o jakiś tani hotel.
Jakiś czas później leżałam już na niewygodnym łóżku w moim tymczasowym lokum. Nie miałam za dużo pieniędzy, a nie chciałam wydać wszystkiego od razu bo nie wiadomo w końcu kiedy znajdę pracę. Wyjęłam z kieszeni swój staromodny telefon – ten którego używałam przed zamknięciem w poprawczaku i wykręciłam numer pana Waldka.  
-No nareszcie dzwonisz.
-Dopiero weszłam do hotelu.
-Dobra, mów jak tam jest w Częstochowie?
-Znalazłam w miarę tani hotel. Co prawda luksusów nie ma, ale nie mam prawa narzekać. Wszystko jest lepsze od życia w poprawczaku.
-Co racja to racja.
-Jutro poszukam jakiejś pracy.
-Na pewno uda ci się coś znaleźć. Wierzymy w ciebie – po chwili słuchawkę przejęła jego żona.
-Karolinko jak ci tam w tej Częstochowie.
-Całkiem dobrze, widziałam plakat klubu siatkarskiego. Chyba wybiorę się na ich mecz, ale to dopiero jak znajdę jakąś pracę.  
-Bardzo dobry pomysł. Nie powinnaś zamykać się na ludzi. Pamiętaj, że masz do nas dzwonić.
-Jasne, będę o tym pamiętać.

Zakończyłam rozmowę, poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Praktycznie od razu wpadłam w objęcia Morfeusza.

Następnego dnia wstałam wcześnie rano i zeszłam do recepcji. Poprosiłam panią recepcjonistkę o jakąś gazetę, ta z chęcią od razu mi ją dała. Z prasą w ręku udałam się do restauracji na śniadanie. Po posiłku wróciłam do siebie do pokoju. Podkreśliłam kilka interesujących dla mnie ogłoszeń i zadzwoniłam pod numery które widniały obok ogłoszeń. Kilka osób zaprosiło mnie na rozmowy kwalifikacyjne. Grzecznie podziękowałam każdemu i powiedziałam, że na pewno zjawię się dzisiaj. Następnie przebrałam się w czarne spodnie do tego koszulkę i marynarkę. Trzeba w końcu pokazać się z jak najlepszej strony. Prawie wszystkie oferty dotyczyły pracy kelnerki w barach bądź restauracjach. W jednej z nich spodobało mi się od samego początku. Była dość mała, ale przytulna. Krótko mówiąc miała swój własny klimat.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc? - odezwała się na oko dwudziestokilkuletnia dziewczyna
-Ja w sprawie pracy.
-Proszę tutaj poczekać pójdę po szefową – wróciła chwilę później i zaprosiła mnie do gabinetu. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam piękną blondynkę.
-Dzień dobry.
-Witaj, usiądź. Dlaczego chciałabyś u nas pracować?
-Będę z panią szczera. Mieszkałam wcześniej w Warszawie, dopiero wczoraj przeprowadziłam się do Częstochowy. Nie mam za dużo oszczędności, a sądzę, ze nadawałabym się do tej pracy idealnie.
-Dlaczego przeprowadziłaś się do Częstochowy?
-Musiałam odciąć się od wszystkiego co łączyło mnie z moim poprzednim życiem. Boję się, że jak powiem pani prawdę to oceni mnie pani mylnie i stracę szansę na tę pracę już na samym początku.
-Obiecuję, że nie będę cię oceniać.
-W taki razie powiem pani – opowiedziałam jej całą swoją historię – w pewnym momencie kobieta podniosła się i przytuliła mnie do siebie.
-Widzę, że życie cię nie oszczędzało.
-Nie da się ukryć.
-Więc zapewne ucieszy cię jak powiem, ze dostałaś tą posadę.
-Naprawdę?
-Naprawdę. Możesz zacząć kiedy tylko chcesz.
-Nie wiem jak pani dziękować.
-Ola – zawołała dziewczynę, którą spotkałam na samym początku – pokaż wszystko Karolinie, od dzisiaj pracuje razem z nami.

Ola oprowadziła mnie po zapleczu, wytłumaczyła mi wszystkie sprawy dotyczące restauracji.
-To kiedy zaczynasz?
-Myślę, że jutro.
-Bardzo się cieszę, że będziemy razem pracować. Jutro przedstawię cię jeszcze kucharzom i trzeciej kelnerce bo jeszcze ich nie ma.
-Ok. Wiesz co ja będę się już zbierać. Nie wiesz może czy jest tutaj niedaleko jakieś mieszkanie albo pokój do wynajęcia?
-Tak się składa, ze ja szukam współlokatorki. Koleżanka z którą mieszkałam wyprowadziła się do swojego chłopaka. Jak chcesz to możesz przyjść po mnie po pracy i pokażę ci mieszkanie.
-Mówisz serio?
-Jak najbardziej tak. Miałabyś blisko do pracy, a ja miałabym kogoś znajomego obok siebie.
-W takim razie o której mam przyjść?
-Koło szesnastej kończę zmianę więc bądź chwilkę przed.
-Ok


Wyszłam z restauracji w bardzo dobrym humorze. Postanowiłam, że uczczę znalezienie pracy i udałam się do pobliskiego sklepu. Kiedy szłam na rozmowę zauważyłam prześliczną sukienkę nie mogłam sobie na nią pozwolić mając na uwadze to, że nie wiadomo kiedy dostanę pracę. Po wyjściu ze sklepu z uśmiechem na ustach przemierzyłam drogę do hotelu.


czytasz - komentujesz - to motywuje
nie wiem kiedy następny. chciałabym skończyć pisać to opowiadanie do końca wakacji. czy mi się uda to się zobaczy.
pozdrawiam was serdecznie :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

5. Częstochowa – myślę, że to będzie idealne miejsce.

Półtora roku później
Właśnie dzisiaj opuszczam mury poprawczaka. Tak dobrze słyszycie POPRAWCZAKA. Sąd ani prokurator nie uwierzyli w to, że jestem niewinna. Czułam się jakbym walczyła z wiatrakami. Wszyscy wokół i tak wiedzieli lepiej ode mnie co stało się tamtego dnia. Jedyną osobą, która nie uwierzyła w te brednie był Piotrek. Na początku odwiedzał mnie od czasu do czasu. Jednak kiedy jego rodzice dowiedzieli się o co jestem oskarżona zakazali mu odwiedzin, a następnie zorganizowali przeprowadzkę do innego miasta. Wiem, że Piotrek chciał się ze mną pożegnać, ale nie wyrazili na to zgody. Ja nie mogłam nic zrobić bo byłam zamknięta w tym przeklętym miejscu i pilnowana 24 h na dobę. Nie rozmawiałam z nikim, siedziałam sama w pokoju od czasu do czasu czytając jakąś książkę. Postanowiłam, że po wyjściu z więzienia wyjadę z Warszawy. Nie wiem jeszcze gdzie, ale na pewno nie mogę zostać tutaj. Jedyną osobą z którą czasem rozmawiałam był pan Waldek - policjant, który pożyczył mi wtedy telefon żebym mogła zadzwonić do Piotrka. Traktował mnie chyba trochę jak swoją wnuczkę, która zmarła kilka lat wcześniej. Gdyby żyła miałaby tyle samo lat co ja.  
-Dzisiaj wielki dzień, nareszcie stąd wychodzisz – powiedział pan Waldek
-Też się cieszę.
-Nadal chcesz wyjechać z Warszawy?
-Nie ma sensu żebym tutaj została. Nie mam tu nikogo.
-Masz mnie.
-Wiem i bardzo panu dziękuję że się pan o mnie zatroszczył.
-Ale na razie jedziemy do mnie. Przedstawię cię mojej żonie, a później odwiozę gdzie tylko będziesz chciała.  
-Niech będzie.

Pół godziny później byliśmy już w mieszkaniu pana Waldka.
-Kochanie to jest Karolina o której tak wiele ci opowiadałem, a to moja żona Marysia.
-Dzień dobry, bardzo miło mi panią poznać.
-Nareszcie mogę cię poznać. Waldek dużo mi o tobie opowiadał. Życie tak bardzo cię skrzywdziło – w moich oczach pojawiły się łzy.
-Moglibyśmy o tym nie opowiadać?
-Oczywiście kochanie. Chodźcie zrobiłam pyszny obiad. Mam nadzieję, ze będzie ci smakował.
-Na pewno – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Waldek mówił że chcesz wyjechać. Masz już jakieś konkretne miejsce na oku?
-Nie, pojadę prosto przed siebie. Serce samo mi powie gdzie powinnam się zatrzymać.
-Masz jakieś pieniądze na wyjazd?
-Niestety nie. Pomyślałam, że popracuję trochę tutaj, zarobię jakieś pieniądze, a później wyjadę.
-Mamy lepszy pomysł – odezwał się pan Waldek – damy ci pieniądze na ten wyjazd.
-Ale ja nie powinnam.
-Nie przyjmujemy odmowy. Chcemy ci pomóc.
-Nawet nie wiem jak mam wam za to dziękować – przytuliłam ich oboje.
-Mamy do ciebie tylko jedną prośbę – odezwał się pan Waldek.
-Tak?
-Obiecaj nam, że będziesz nas odwiedzała.
-Możecie być tego pewni.

Dwa dni później stałam już na dworcu autobusowym i przyglądałam się rozkładom połączeń. Autobus który miał przyjechać najwcześniej jechał do Częstochowy. Pomyślałam, że to jakiś znak i postanowiłam, że właśnie tam się udam.
-Wybrałaś już gdzie wyjeżdżasz?
-Częstochowa – myślę, że to będzie idealne miejsce.
-Tak daleko. Myślałem, że znajdziesz coś bliżej.
-Nie martwcie się będę was często odwiedzała.
-Dzwoń do nas często.
-Oczywiście. Muszę już iść po za chwilkę ucieknie mi autobus.
-Trzymaj się kochanie i pamiętaj, że w każdej chwili możesz wrócić do Warszawy, a my przyjmiemy cię z otwartymi ramionami.
-Będę o tym pamiętała. Jeszcze raz bardzo wam za wszystko dziękuję.


Rozdział przejściowy :)
Mam nadzieję, że się wam spodoba
Proszę was o komentarze :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

4. Piotrek ja nie wytrzymam tutaj

Przeczytajcie notkę na dole :)


Dwa miesiące później
Idziemy dzisiaj z Piotrkiem do kina. Na szczęście to ja wybrałam film, dzięki czemu udało mi się uniknąć oglądania jakiegoś horroru. Czas mijał nam bardzo szybko. Z resztą jak zawsze kiedy jesteśmy w swoim towarzystwie. Po wyjściu z kina poszliśmy jeszcze na krótki spacer po mieście, a później Piotrek odprowadził mnie do domu.  
-Nie mogę uwierzyć, że to już dwa miesiące.
-Czas szybko leci.
-Może masz ochotę wejść na górę?
-Nie gniewaj się, ale muszę już iść. Rodzice chcieli żebym była wcześniej w domu. Obiecuję, że następnym razem wejdę.
-Trzymam cię za słowo.
-Będę tęsknił.
-Zobaczymy się jutro w szkole, nie dramatyzuj.

Kiedy chciałam wejść do domu zauważyłam, że drzwi są otwarte. Zdziwiło mnie to bo taty miało nie być dzisiaj w domu. Na palcach weszłam do środka i zapaliłam światło w salonie. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Na środku salonu leżał mój tata w kałuży krwi, a obok stał wazon. Niewiele myśląc podbiegłam do niego, przestawiłam wazon i sprawdziłam czy oddycha. Niestety nie wyczułam pulsu. Chwilę później zadzwoniłam na policję i pogotowie. Po jakimś czasie usłyszałam, że drzwi ponownie się otwierają i do mieszkania weszła policja.
-Dobrze, że państwo są.
-Co się stało?
-Kiedy wróciłam do domu tata już tutaj leżał. Nie rozumiem czemu tu był przecież miało go dzisiaj nie być w domu.
-A może to pani go zabiła?
-Oszalał pan? Nie byłabym w stanie zrobić czegoś takiego. Chcą państwo jeszcze o coś zapytać?
-Na razie nie, dziękujemy, ale może być pani pewna, że na pewno jeszcze się do pani odezwiemy.  

Nie mogłam dłużej siedzieć w mieszkaniu. Zostawiłam policję w domu, a sama wyszłam przed blok by zaczerpnąć świeżego powietrza i zadzwonić do Piotrka.
-Już się za mną stęskniłaś?
-Piotruś proszę cię przyjedź tutaj jak najszybciej.  
-Kochanie co się stało?
-Mój ojciec...
-Tylko mi nie mów, że cię pobił.
-On nie żyje.
-Co? Jak to?
-Znalazłam go jak wróciłam do domu. Proszę cię przyjedź jak najszybciej.  
-Zaraz będę.

Po pół godzinie poczułam jak Piotrek przytula mnie do siebie.
-Wszystko będzie dobrze.
-Nic nie będzie dobrze. Nie mam nikogo, on był moją jedyną rodziną. Przecież wyląduję w domu dziecka.
-Naprawdę nie masz nikogo kto mógłby się tobą zająć?
-Niestety.
-Na pewno wszystko jakoś się poukłada. Kochamy się, a to jest najważniejsze.

Chwilę później obok nas pojawił się policjant.
-Musimy zadać pani kilka pytań. Zapraszamy panią do radiowozu podjedziemy na komisariat.
-Ale o co chodzi? Przecież już wszystko panom powiedziałam.
-Jest jeszcze kilka spraw o których musimy porozmawiać.
-Zadzwonię do ciebie po wszystkim.
-Będę czekać – Piotrek pocałował mnie na pożegnanie i poszedł w stronę swojego domu.

Kiedy znaleźliśmy się na komisariacie wpadłam w krzyżowy gąszcz pytań.
-Jakie miała pani stosunki z ojcem.
-Nie było w prawdzie idealnie, ale jakoś dało się przeżyć.
-Czy pański ojciec panią bił?
-Zdarzało się, że czasami mnie uderzył, najczęściej po pijaku. Do czego prowadzą te wszystkie pytania bo nie za bardzo rozumiem.  
-Na wazonie, którym zabito pani ojca znaleziono tylko i wyłącznie pani odciski palców.
-No i co w tym dziwnego? Przesunęłam przecież ten wazon żeby sprawdzić czy oddycha.
-A może po prostu to pani go zabiła?
-Oszalał pan? Jaki by on nie był to był przecież mój ojciec.
-Jest pani na razie jedyną podejrzaną więc zostaje pani zatrzymana.  
-Chyba pan żartuje?!
Po chwili jeden z policjantów zakuł mnie w kajdanki i zaprowadził do celi. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Jak oni mogli w ogóle pomyśleć, że to ja go zabiłam.
-Mogłabym do kogoś zadzwonić?
-W zasadzie nie powinienem, ale no dobrze niech pani dzwoni – podał mi mój telefon i zostawił na chwilę samą w celi.
-No nareszcie. Już myślałem, że coś się stało.
-Oni myślą, że to ja go zabiłam.
-Co? Przecież nie mogłaś tego zrobić?
-Ja to wiem, ty to wiesz, a oni nadal swoje. Piotrek ja nie wytrzymam tutaj. Muszę kończyć.

-Dziękuję panu bardzo za pomoc.
-Nie ma za co, ale proszę o tym nikomu nie mówić bo miałbym problemy.
-Oczywiście, że nikomu nie powiem. Jeszcze raz dziękuję.
-Nie wierzę, że mogłabyś kogoś zabić. Nie wyglądasz na taką dziewczynę.
-Dobrze, że przynajmniej pan tak myśli. Mam wrażenie, że wszyscy wokoło wydali już wyrok i wiedzą lepiej.
-Na pewno wszystko się wyjaśni.  
-Mam taką nadzieję.

Po 1
Chciałam wam bardzo serdecznie podziękować za komentarze pod poprzednią częścią, nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy. Bardzo zmotywowaliście mnie do pisania czego efektem jest dodanie następnej części już dzisiaj :)
Po 2
Bardzo cieszy mnie wygrana chłopaków z Rosją. Jakoś zawsze traktuje pojedynki z tą reprezentacją bardzo emocjonalnie :)
Po 3 
Gratulacje dla Krzyśka za nagrodę. Mam tylko teraz nadzieję, ze Stefan przejrzy na oczy i zobaczy, ze aktualnie Krzysiek jest w lepszej dyspozycji od Pawła. Uwielbiam obu, ale to co aktualnie wyczynia Krzysiek jest nie do pomyślenia :D 
A teraz przyznać się z czystym sumieniem kto spodziewał się takiego obrotu sprawy? Mam nadzieję, że udało mi się was zaskoczyć. 

Czytasz - komentujesz - to motywuje :) 
dzięki za uwagę zakochana w siatkówce ;)

niedziela, 17 sierpnia 2014

3. Zamknij się wreszcie i mnie pocałuj

Kilka miesięcy później
Przez te kilka miesięcy bardzo zżyłaś się z Piotrkiem. Stał się powiernikiem twoich wszystkich tajemnic. Bez wahania mogłaś powiedzieć mu o wszystkim. Prawie wszystkim. Nie mogłaś mu powiedzieć, że stał ci się bardzo bliski, ale nie jak przyjaciel. Nie patrzyłaś na niego już tylko jak na przyjaciela, ale jak na przystojnego chłopaka. Imponował ci tym jaki był wysportowany, męski. Nie odważyłaś mu się jednak tego wyznać, gdyż bałaś się, że to zniszczy wasze świetne relacje. Postanowiłaś, że powiesz mu o swoich uczuciach zaraz na początku wakacji. Bałaś się tego jak zareaguje na twoje wyznanie, ale byłaś zdecydowana mu o tym powiedzieć. Do zakończenia roku szkolnego zostało już tylko kilka tygodni. Byłam na kilku meczach Piotrka. Za każdym razem dopadał cię Kłos i wysnuwał teorie na temat twojego rzekomego związku z Cichym. Dowiedziałaś się, że właśnie tak nazywali go koledzy z drużyny, swoją drogą ten pseudonim świetnie do niego pasował. Był taki spokojny i opanowany, potrafił znaleźć wyjście z każdej nawet najcięższej sytuacji. Podobało ci się to w nim. Sytuacja w szkole na szczęście się poprawiła. Po tym jak wygarnęłaś wszystko Violi ludzie zaczęli odnosić się do ciebie z szacunkiem co bardzo cię ucieszyło.  

Dzień zakończenia roku szkolnego
Dzisiaj kończysz pierwszą klasę liceum. Świadectwo miałaś całkiem niezłe, ale w sumie nie za bardzo cię to obchodziło. Najważniejsze było dla ciebie dzisiaj to żeby powiedzieć o wszystkim Piotrkowi.
-To co może jakieś lody później?
-A może pójdziesz ze mną na trening, a potem pójdziemy na jakąś kolację.
-Jak wolisz. Ja idę najpierw do domu.
-Przyjdę po ciebie za godzinę.
-Przecież trening macie dopiero o 15. po co chcesz iść tak wcześnie.
-yyy... przesunęli nam na wcześniejszą godzinę.
-Coś kręcisz.
-Nie kręcę, muszę już lecieć. To do później.

Wydawało mi się to bardzo podejrzane, ale postanowiłam nie wnikać. Odebrałam swoje świadectwo i autobusem pojechałam do domu. Kiedy przekręciłam klucz w zamku usłyszałam głos mojego ojca.
-O moja kochana córeczka wróciła.
-Nie sil się na czułe słówka. Co chcesz?
-Masz może jakieś pieniądze by poratować swojego kochanego ojca?
-Nie mam żadnych pieniędzy, a nawet gdybym miała to i tak bym ci nie dała.
-Nie pyskuj.
-Co mi zrobisz? Może mnie uderzysz? Nie krępuj się. Tyle razy już mnie zlałeś, że nie robi to ma mnie większego wrażenia.
-Nie tak cię wychowałem!
-Ty mnie wychowałeś? Nie rozśmieszaj mnie.
-Zamknij się gówniaro – poczułam jego dłoń na swoim policzku.
-Nie waż się mnie nigdy więcej dotknąć zrozumiano?
-A co niby zrobisz?
-Wyprowadzę się, wolę mieszkać pod mostem niż użerać się z takim ojcem jak ty.
-Bezczelna gówniara.

Nie słuchałam go dłużej. Postanowiłam, że wyjdę z domu i czas do przyjścia Piotrka spędzę na dworze.  


Bałem się, że Karolina czegoś się domyśli i pożegnałem się z nią bardzo szybko. Miałem pewność, że w klubie na pewno wszystko będzie gotowe bo chłopcy zgodzili się mi pomóc. Nie mówiłem o niczym tylko Karolowi bo nie miałem ochoty słuchać jego głupich gadek. Kiedy wróciłem do domu wziąłem szybki prysznic, przebrałem się w wygodniejsze ciuchy i udałem się pod dom Karoliny. Już z daleka zauważyłem ją siedzącą na trzepaku stojącym przed blokiem. Gdy tylko mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie.
-Mam nadzieję, że się nie spóźniłem.
-Nie, jesteś nawet przed czasem. Po prostu wyszłam wcześniej z domu.
-To kamień spadł mi z serca. Idziemy?
-Jasne.

Po kilkunastu minutach znajdowaliśmy się już pod halą.
-Jesteś pewny, że nie pomyliły ci się godziny? Przecież tutaj nikogo nie ma.
-Pewnie są już na sali. Chodźmy – złapał mnie za rękę i zaprowadził na salę.
-Widzisz nikogo tu nie ma.
-Nie gadaj tyle tylko chodź – złapał mnie za rękę i zaprowadził do części sali, która zasłonięta była kotarą. Kiedy tam poszliśmy zauważyłam pełno świec ustawionych na parkiecie w kształcie serca, a w środku koc i koszyk z jedzeniem.  
-Podoba ci się?
-Bardzo, ale z jakiej to okazji?
-Bez okazji, chociaż w sumie nie. Jest coś o czym chciałbym ci powiedzieć.
-Słucham – uśmiechnęłam się po raz kolejny tego dnia.
-Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą, od pierwszego dnia kiedy zobaczyłem cię w szkole spodobałaś mi się. Po tym jak cię wtedy uratowałem pomyślałem, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Bardzo ucieszyłem się kiedy postanowiłaś mi zaufać i pozwoliłaś się do siebie zbliżyć bo wiem, że nie pozwalasz na to każdemu. Jednak od jakiegoś czasu nie wystarcza mi już tylko twoja przyjaźń. Czuję, że z każdym dniem chcę widywać się z tobą coraz częściej. Nie traktuję cię już tylko jak przyjaciółkę, ale jak dziewczynę, w której się zadurzyłem. Krótko mówiąc kocham cię Karolina.  
Nie wiedziałam co na to wszystko odpowiedzieć. To było takie piękne, przez chwilę wydawało mi się, że to tylko piękny sen i zaraz się obudzę.
-Wygłupiłem się, tak? Przepraszam, ale ja nie potrafię być już tylko twoim przyjacielem, jeśli nic do mnie nie czujesz to po prostu mi to powiedz.
-Nowakowski zamknij się wreszcie i mnie pocałuj.  
-Co?
-Pocałuj mnie głupku.
Po chwili poczułam jego ciepłe usta na swoich.
-Czy to oznacza?
-Chciałam ci to powiedzieć już dawno temu, ale nie miałam odwagi. Zakochałam się w tobie Piotrek.
Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją po raz kolejny.
-Wiesz, że właśnie uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi?
-Miło mi to słyszeć – zaśmiałam się i po raz kolejny go pocałowałam.

Proszę każdego kto czyta o zostawienie komentarza :) dla was to niewiele, a mnie bardzo motywuje do dalszego pisania :)

Nie oglądałam wczorajszego meczu, ale jak dowiedziałam się o kontuzji Mario to zmroziło mi krew w żyłach. Na szczęście to nic poważnego i Mariusz za kilka dni wróci do treningów, a co najważniejsze jego występ w MŚ nie jest zagrożony.
Co do braku powołania dla Bartka nie będę się wypowiadała. Ocenię po MŚ czy to było dobre posunięcie ze strony trenera. 
Po dzisiejszym meczu gra naszych przyjmujących jak dla mnie całkiem dobra. Kubi zaskakująco dobrze, jak po takiej kontuzji. Ciekawi mnie jak zagrają jutro z Rosją. Mam nadzieję, że będziemy walczyć jak równy z równym. 
Pozdrawiam serdecznie zakochana w siatkówce ;)

środa, 13 sierpnia 2014

2. Wytrzymasz ze mną dłużej niż jeden dzień?

Czas mijał nam bardzo miło, ale niestety stanowczo za szybko. Po jakimś czasie Piotrek nerwowo zerknął na zegarek.

-Chodź zbieramy się.

-Ok

-Masz jeszcze czas?

-Nigdzie się nie śpieszę.

-W takim wypadku zapraszam cię na mój trening – spojrzała na mnie zagubionym wzrokiem – nie patrz tak na mnie – zaśmiałem się. Trenuję siatkówkę od kilku ładnych lat.

-Jesteś pewny, że to dobry pomysł żebym z tobą poszła?

-Nie denerwuj się trener na pewno nie będzie miał nic przeciwko, a chłopcy na pewno będą chcieli cię poznać – ujrzałem w jej oczach pewną obawę.

-Nie jestem pewna.

-Nie denerwuj się. Będę tam z tobą. Nie dam nikomu powiedzieć o tobie nic złego.

Nie byłam do końca przekonana co do pomysłu Piotrka, ale nie miałam serca mu odmówić więc zgodziłam się pójść z razem z nim na trening. Po drodze poszliśmy jeszcze do niego do domu torbę treningową. Piotrek proponował mi żebym weszła do domu razem z nim, ale nie chciałam. Tak naprawdę chciałam wejść razem z nim, ale a) bałam się, że jego rodzice będą w domu, a jak się okazało prawie wszyscy wiedzieli już o mojej sytuacji w domu b) obawiałam się, że później będzie chciał pójść do mnie, a ja nie chciałam wprowadzać go do mieszkania w którym cały czas śmierdzi alkoholem.

-O czym myślisz? - usłyszałam głos Piotrka

-Zastanawiam się czy twoi koledzy mnie polubią.

-Na pewno. Są świetni mówię ci. A tak między nami mówiąc nikt z naszej szkoły nie trenuje ze mną w klubie, więc nie musisz martwić się o to, że ktoś cię rozpozna.

-Oj Piotruś, Piotruś widzę, że wszystko przemyślałeś.

-No, a jak w końcu jestem facetem.

-Dziękuję ci za to co dla mnie robisz.

-Nie ma za co.

-W sumie to nawet nie wiem dlaczego to wszystko robisz. Przecież jestem dla ciebie zupełnie obcą dziewczyną.

-A może po prostu chcę żeby to się zmieniło – powiedział pod nosem, myślał, że nie usłyszałam, ale słyszałam dokładnie każde jego słowo. Czy to oznacza, że mu na mnie zależy? Nie to nie możliwe, co taki fajny chłopak mógłby robić z taką dziewczyną jak ja. W końcu nic nie moge mu zaoferować.

-Chodź zaprowadzę cię na trybuny i pójdę się przebrać – z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka.

Chwilę później siedziałam już na trybunach z niecierpliwością wyczekując powrotu Piotrka. Miałam nadzieję, że zdąży wrócić zanim na boisku zaczną pojawiać się chłopcy z jego drużyny. Niestety chwilę po tym jak za Piotrkiem zamknęły się drzwi na salę wszedł jakiś chłopak. Wysoki, całkiem przystojny, ale Piotrek wyglądał dużo lepiej od niego przynajmniej moim zdaniem.

-A cóż to za śliczna niewiasta zaszczyciła nas swoją obecnością – podszedł w moją stronę i wyciągnął rękę przed siebie – Karol Kłos.

-Karolina Wójcik.

-Skąd się tutaj wzięłaś?

-Przyszłam ze swoim kolegą.

-Któryż to jest tym szczęściarzem.

-Piotrek

-Nowakowski? Nawet nie żartuj. Przecież on jest taki cichy i spokojny. Nie potrafi nawet zagadać do dziewczyny.

-Jak widać potrafi – odparłam. Na moje szczęście w tym samym momencie drzwi otworzyły się po raz kolejny i na salę weszła reszta drużyny. Momentalnie obok mnie pojawił się  ponownie Piotrek.

-No Piotruś nie wiedziałem, że z ciebie taki casanova?

-Kłos zamknij się bo nie ręczę za siebie.

-Ok, już sobie idę.

-Przepraszam cię za niego.

-Nic się nie stało. Chyba powinieneś już iść. Od jakiegoś czasu trener dziwnie się na nas patrzy.

-Już idę.

Na treningu dawałem z siebie dwieście procent. Obecność Karoliny uskrzydlała mnie. Odkryłem w sobie nowe pokłady energii. Nie chcę się jej do tego przyznać, ale od jakiegoś czasu stała się dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką z klasy. Nie mówię jej o tym bo nie wiem jak zareaguję. Poza tym jestem trochę nieśmiały, ale postanowiłem, że po zakończeniu roku szkolnego powiem jej o wszystkim. Jeżeli okaże się, że czuje to samo będę najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi, a jeżeli nie wyprowadzę się z Warszawy. Nie będę mógł znieść jej widoku wiedząc, że nic do mnie nie czuje.

-Dobrze chłopy, na dzisiaj to koniec. Zapraszam jutro na trening wyjątkowo godzinę później, a teraz zmykać mi stąd.

-I jak ci się podobało? - zapytałem po wyjściu z hali

-Nie przepadam za sportem, ale muszę przyznać, że było całkiem fajnie. Dziękuję, że mnie ze sobą zabrałeś.

-Nie ma za co.

-Muszę się już zbierać.

-Odprowadzę cię.

-Nie rób sobie kłopotu, mieszkam niedaleko.

-Chyba nie myślisz, że pozwolę żebyś wracała sama po ciemku. Odprowadzę cię.

Kiedy przyszliśmy pod blok Karoliny nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Obskurna okolica. Kilku pijaków stojących przed klatką.

-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. Dalej pójdę już sama.

-Jesteś tego pewna? A tamci? - ruchem dłoni wskazał moich sąsiadów stojących przed wejściem.

-Nie martw się, to tylko moi sąsiedzi. Nic mi nie zrobią.
-Mam nadzieję.
-Do zobaczenia jutro w szkole.
-A może spotkamy się jutro po szkole?
-Jesteś pewny, że wytrzymasz ze mną dłużej niż jeden dzień?
-W stu procentach.
-W takim razie zgadzam się.

 Dziękuję za 15 komentarzy :)
Mam nadzieję, że pod tą częścią również będzie ich dużo ;)

sobota, 9 sierpnia 2014

1. Podobasz mi się i chcę żebyś o tym wiedziała

Kiedy wróciłam do domu, ojciec oczywiście leżał już zalany w trupa. Posprzątałam butelki, które walały się wokół niego, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Przed snem chwilkę myślałam o chłopaku, nie kojarzę go ze szkoły, ale muszę przyznać, że wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Przynajmniej jedna osoba ze szkoły, która jest miła. Następnego dnia, kiedy pojawiłam się w szkole od razu obok mnie pojawił się mój wybawca.

-Chcesz żebym jeszcze raz Ci podziękowała?

-Nie.

-To proponuję żebyś zapomniał o tym, że istnieję o ile nie chcesz stać się pośmiewiskiem dla innych bo w końcu kto zadaje się z córką alkoholika.

-Jeżeli myślisz, że obchodzi mnie to co mówią inni to mnie nie znasz.

-Masz rację nie znam cię i nie wiem czy to dobry pomysł żebyśmy się bliżej poznali.

-Najlepszy, jeszcze się przekonasz, ale teraz chodź bo spóźnimy się na lekcję.

Weszliśmy do klasy w tym samym momencie. Ku mojemu zdziwieniu chłopak zajął miejsce w ławce obok mnie.

-Piotrek co ty robisz? Chodź do mnie – odezwała się największa lala w naszej klasie.

-Nie dziękuję, jak widzisz mam już swoje miejsce.

-Chyba sobie żartujesz? Będziesz siedział z tym dziwadłem? Pomyśl trochę to nie ta liga. Co ona może ci zaoferować?

-To czego ty nie możesz zaoferować nikomu. W przeciwieństwie do ciebie jest miła, uczynna i przyjacielska, a ty jesteś po prostu zwykłą, zimną suką.

-Jak śmiesz? Jeszcze tego pożałujesz.

-Już trzęsę portkami.

-Dziękuję za to co powiedziałeś.

-Nie masz za co dziękować, powiedziałem tylko prawdę. Spotkamy się po szkole?

-Czemu nie, nie mam żadnych planów.

-Przyjdę po ciebie tylko daj mi swój adres.

-Wolałabym żebyśmy spotkali się w parku.

-Ok, skoro tak chcesz. To po 15 w parku.

-Pani Wójcik i panie Nowakowski nie przeszkadzam wam przypadkiem? - usłyszeliśmy skrzeczący głos naszej wychowawczyni.

-Nie skądże, przepraszamy – uśmiechnęliśmy się do siebie i skupiliśmy się na lekcjach.

Na przerwie śniadaniowej poszliśmy razem na stołówkę.

-Co zamawiasz?

-Nie jestem głodna.

-Nie wygłupiaj się.

-Serio, nie mam na nic ochoty, ale jak chcesz zamów coś sobie dotrzymam ci towarzystwa.

-Poproszę dwa razy sałatkę i dwie herbaty.

-Dwa razy? Mówiłam ci, że nie jestem głodna.

-Słyszałem podczas lekcji jak burczało ci w brzuchu także nie wmawiaj mi tutaj, że nie masz na nic ochoty bo i tak ci nie uwierzę.

-Ok, nie wzięłam z domu kasy.

-O kasę się nie martw.

-Proszę bardzo wasze zamówienie.

-Dziękujemy – Piortek uśmiechnął się do pani kucharki i wziął zamówienie – o tam jest wolny stolik chodźmy.

-Musimy tam siadać? - spojrzałam na stolik obok przy którym zauważyłam Violę dziewczynę z klasy z którą wcześniej Piotrek rozmawiał.

-Nie martw się jestem przy tobie nic ci nie zrobi – usłyszałam jak Piotrek wypowiedział mi do ucha.

No i co miałam powiedzieć, musiałam się zgodzić w końcu chyba nie powinnam popadać w paranoję.

-O proszę, proszę kogo moje piękne oczy widzą. Znalazłaś sobie sponsora?

-Zamknij się ok? Zajmij się sobą – odpowiedział Piotrek

-Nie wiem co ty w niej widzisz. Ona jest zerem rozumiesz? ZEREM. Jej ojciec pije, matka zostawiła ją zaraz po porodzie, tacy ludzie jak ona nie powinni zadawać się z normalnymi ludźmi.

Nie wytrzymałam, wstałam i podeszłam do niej.

-Myślisz, że jak masz pieniądze to jesteś fajna. Jesteś najgorszą osobą jaką poznałam w życiu. Nie znasz mnie. Oceniasz mnie tylko po pozorach. Nienawidzę takich osób jak ty i cieszę się, że w końcu mogłam ci o tym powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że ludzie w końcu przejrzą na oczy i zobaczą jaką jesteś suką – po moich policzkach spadało coraz więcej łez. A i jeszcze jedno, widziałam jak całowałaś się z Przemkiem. Myślę, że Maciek się ucieszy. Ups, chyba nie jesteś taka idealna.

-Ty idiotko – chciała wstać i mnie uderzyć.

-Nie waż się jej tknąć palcem – odezwał się Piotrek.

W głębi serca ucieszyłam się, że Piotrek wstawił się za mną, ale to nie zmieniało nic w moich relacjach w szkole. Nadal byłam dla nich wszystkich nikim. Wychodząc ze stołówki czułam spojrzenia wszystkich na sobie, niewiele sobie z tego robiąc wybiegłam przed szkołę i usiadłam na pobliskim murku. Podkurczyłam nogi pod brodę i rozpłakałam się na dobre. Chwilę później poczułam jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Podniosłam głowę i ujrzałam Piotrka.

-Po co za mną przyszedłeś. Upokorzyłeś się już wystarczająco wstawiając się za mną. Nie chcę żebyś miał jakiekolwiek problemy.

-Nie martw się o mnie. Lubię cię i nie będę rezygnował z tej znajomości. Nie ma mowy, chcę cię lepiej poznać bo czuję, że jesteś mi bliska. Od dawna chciałem do ciebie podejść i porozmawiać, ale zawsze w ostatniej chwili tchórzyłem. Podobasz mi się i chcę żebyś o tym wiedziała.

-Piotrek, ale ty nie możesz.

-Nie mów mi co mogę. Dobrze wiem co mogę – usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie. Niewiele myśląc wtuliłam się mocniej w chłopaka – chodź idziemy stąd, nie ma sensu żeby wracać do szkoły po tym wszystkim.

-Masz rację nie ma sensu. To co proponujesz?

-Może pójdziemy do jakiejś kawiarni na jakieś lody i kawę. Co ty na to?

-Brzmi fajnie, ale ja nie mam pieniędzy. Z resztą wiszę ci jeszcze za obiad.

-Przestań mówić o pieniądzach, ja cię zabieram więc ja stawiam.

-Ale ja nie powinnam.

-Nie ma żadnego ale. Idziemy.

-Rozumiem, że nie mam nic do gadania.

-Dokładnie – uśmiechnął się do mnie.

-W takim razie chodźmy.

-Poprosimy dwie kawy cappuccino i duże lody waniliowe.

-Waniliowe?

-Jeżeli nie lubisz to możemy zmienić zamówienie.

-Nie trzeba nic zmieniać, bardzo lubię lody waniliowe.

-Ja je uwielbiam. To stanowczo najlepszy smak ze wszystkich.


Pierwsza część dodana.
Mam nadzieję, że pod tym wpisem pojawi się sporo komentarzy, które utwierdzą mnie w przekonaniu, że watro bawić się z tym blogiem. 

wtorek, 5 sierpnia 2014

PROLOG

Prolog
Dzień twoich szesnastych urodzin, a ty spędzasz je sama. Nie masz przyjaciół ani koleżanek. W sumie trudno się dziwić. Kto będzie się zadawał z córką pijaka i awanturnika. Wszyscy dobrze wiedzą, jak przedstawia się sytuacja w twoim domu. Nie raz przychodziłaś do szkoły z siniakiem na twarzy albo stłuczoną ręką. Zawsze wmawiałaś wszystkim, że sama niechcący się uderzyłaś. Jednak w głębi duszy zdawałaś sobie sprawę z tego, że nikt ci nie wierzy. A co z matką? Co z kobietą, która powinna zajmować się swoim najukochańszym dzieckiem? Twoja matka zostawiła cię zaraz po porodzie. Podobno powiedziała, że nie jest gotowa na dziecko. Musi się wyszaleć w końcu jest jeszcze bardzo młoda. Jedyną osobą, która się tobą interesowała była twoja babcia. To do niej szłaś, kiedy miałaś nawet najmniejszy problem. Ona zawsze służyła ci radą i pomocą. Służyła? Tak, od dwóch lat nie żyje i musisz sama radzić sobie z tym okrutnym światem. Czasami zastanawiałaś się, jak bardzo musi cie nie lubić ten na górze, że zgotował ci taki los. Jako, że dziś ten wielki dzień postanowiłaś udać się do klubu. Ubrałaś się w najbardziej wyzywający strój, jaki miałaś w szafie i ruszyłaś na podbój miasta. Twój ojciec był tak nawalony, że nawet nie zauważył, że wychodzisz z domu. Dzięki twojemu mocnemu makijażowi udało ci się wejść do klubu bez sprawdzania dowodu, na taką ewentualność też byłaś przygotowana. W twojej torebce znajdował się idealnie podrobiony dokument z twoimi danymi. Po wejściu do lokalu od razu udałaś się o baru. Zamówiłaś sobie trzy kieliszki wódki i wypiłaś wszystkie od razu.
-Nie za szybkie tempo? - obok ciebie pojawił się jakiś chłopak, na oko dwudziestokilkuletni.
-Nie twoja sprawa. Przyszłam tutaj, żeby się zabawić, w końcu to moje urodziny.
-W takim razie jeszcze jedna kolejka dla pani – uśmiechnął się do mnie – może zatańczymy?
-A wiesz, że chętnie.
Spędziliśmy na parkiecie bardzo dużo czasu. Kiedy zauważyłam na moim zegarku zaczyna dochodzić trzecia postanowiłam opuścić lokal. Mój towarzysz wyszedł ze mną. Przeszliśmy kawałek drogi, kiedy poczułam szarpnięcie. Spojrzałam na chłopaka, a ten tylko złowrogo sie uśmiechnął. Zaciągnął mnie w jedną z wąskich uliczek i zaczął się do mnie dobierać. Próbowałam uciekać, ale on był silniejszy, po chwili leżałam na ziemi w poszarpanym ubraniu i jedyne na co było mnie stać to rozpaczliwy krzyk "pomocy". Chwilę później poczułam jak ktoś odciąga chłopaka ode mnie i delikatnie bierze mnie na ręce.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku dziękuję, że mi pomogłeś, ale możesz postawić mnie na ziemi.
-Nie ma mowy. Nie zostawię cię tak. Jedziemy do szpitala.
-Ale ja nie mogę.
-Nie ma żadnego ale. Musimy sprawdzić czy na pewno nic ci się nie stało.
Oczywiście nic nie wskórałam i musiałam pojechać z moim wybawcą do szpitala. Tam na szczęście okazało się, że poza kilkoma siniakami nie stało się nic poważnego. Do siniaków jestem w sumie przyzwyczajona. Nic nowego.
-Co powiedział lekarz? - przede mną pojawił się chłopak.
-Wszystko w porządku. Tylko kilka zadrapań, do wesela się zagoi.
-Uratowałem ci życie, a ty nawet nie powiedziałaś mi jak się nazywasz.
-Karolina Wójcik, a ty?
-Nie kojarzysz mnie? Chodzimy razem na większość lekcji?
-Sorry nie przyglądam się ludziom ode mnie z klasy. Szczerze powiedziawszy to mam ich wszystkich głęboko gdzieś. Zadufane w sobie dzieci sztywniaków. Myślą, że jak mają pieniądze to mogą wszystko. Nie potrafią zrozumieć, że są ludzie, którzy mają naprawdę poważne problemy.
-Skąd wiesz, że wszyscy tacy są? Nie możesz mierzyć wszystkich ludzi tą samą miarą.
-Ok, może jest kilka wyjątków – uśmiechnęłam się.
-Na przykład?
-Na przykład ty. Jesteś całkiem fajny. Jeszcze raz dziękuję ci za uratowanie mi tyłka, ale muszę już lecieć. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pogadamy.
-Masz to zagwarantowane.


Oszalałam, oszalałam.
Coś nowego, krótkiego, mam nadzieję, że wam się spodoba 
Nie wiem jak często będą dodawane rozdziały, postaram się jak najczęściej  
Zostawcie po sobie jakiś znak jeśli będziecie czytać :)