Droga do
Częstochowy minęła mi na słuchaniu muzyki z Mp3. Kiedy wysiadłam
z autobusu pierwsze co rzuciło mi się w oczy to plakat tutejszej
drużyny siatkarskiej. Pomyślałam, że to znak i muszę koniecznie
pójść na ich mecz. Zapytałam pierwszego lepszego przechodnia o
jakiś tani hotel.
Jakiś
czas później leżałam już na niewygodnym łóżku w moim
tymczasowym lokum. Nie miałam za dużo pieniędzy, a nie chciałam
wydać wszystkiego od razu bo nie wiadomo w końcu kiedy znajdę
pracę. Wyjęłam z kieszeni swój staromodny telefon – ten którego
używałam przed zamknięciem w poprawczaku i wykręciłam numer pana
Waldka.
-No
nareszcie dzwonisz.
-Dopiero
weszłam do hotelu.
-Dobra,
mów jak tam jest w Częstochowie?
-Znalazłam
w miarę tani hotel. Co prawda luksusów nie ma, ale nie mam prawa
narzekać. Wszystko jest lepsze od życia w poprawczaku.
-Co racja
to racja.
-Jutro
poszukam jakiejś pracy.
-Na pewno
uda ci się coś znaleźć. Wierzymy w ciebie – po chwili słuchawkę
przejęła jego żona.
-Karolinko
jak ci tam w tej Częstochowie.
-Całkiem
dobrze, widziałam plakat klubu siatkarskiego. Chyba wybiorę się na
ich mecz, ale to dopiero jak znajdę jakąś pracę.
-Bardzo
dobry pomysł. Nie powinnaś zamykać się na ludzi. Pamiętaj, że
masz do nas dzwonić.
-Jasne,
będę o tym pamiętać.
Zakończyłam
rozmowę, poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się do
łóżka. Praktycznie od razu wpadłam w objęcia Morfeusza.
Następnego
dnia wstałam wcześnie rano i zeszłam do recepcji. Poprosiłam
panią recepcjonistkę o jakąś gazetę, ta z chęcią od razu mi ją
dała. Z prasą w ręku udałam się do restauracji na śniadanie. Po
posiłku wróciłam do siebie do pokoju. Podkreśliłam kilka
interesujących dla mnie ogłoszeń i zadzwoniłam pod numery które
widniały obok ogłoszeń. Kilka osób zaprosiło mnie na rozmowy
kwalifikacyjne. Grzecznie podziękowałam każdemu i powiedziałam,
że na pewno zjawię się dzisiaj. Następnie przebrałam się w
czarne spodnie do tego koszulkę i marynarkę. Trzeba w końcu
pokazać się z jak najlepszej strony. Prawie wszystkie oferty
dotyczyły pracy kelnerki w barach bądź restauracjach. W jednej z
nich spodobało mi się od samego początku. Była dość mała, ale
przytulna. Krótko mówiąc miała swój własny klimat.
-Dzień
dobry.
-Dzień
dobry. W czym mogę pani pomóc? - odezwała się na oko
dwudziestokilkuletnia dziewczyna
-Ja w
sprawie pracy.
-Proszę
tutaj poczekać pójdę po szefową – wróciła chwilę później i
zaprosiła mnie do gabinetu. Kiedy weszłam do pomieszczenia
zauważyłam piękną blondynkę.
-Dzień
dobry.
-Witaj,
usiądź. Dlaczego chciałabyś u nas pracować?
-Będę z
panią szczera. Mieszkałam wcześniej w Warszawie, dopiero wczoraj
przeprowadziłam się do Częstochowy. Nie mam za dużo oszczędności,
a sądzę, ze nadawałabym się do tej pracy idealnie.
-Dlaczego
przeprowadziłaś się do Częstochowy?
-Musiałam
odciąć się od wszystkiego co łączyło mnie z moim poprzednim
życiem. Boję się, że jak powiem pani prawdę to oceni mnie pani
mylnie i stracę szansę na tę pracę już na samym początku.
-Obiecuję,
że nie będę cię oceniać.
-W taki
razie powiem pani – opowiedziałam jej całą swoją historię –
w pewnym momencie kobieta podniosła się i przytuliła mnie do
siebie.
-Widzę,
że życie cię nie oszczędzało.
-Nie da
się ukryć.
-Więc
zapewne ucieszy cię jak powiem, ze dostałaś tą posadę.
-Naprawdę?
-Naprawdę.
Możesz zacząć kiedy tylko chcesz.
-Nie wiem
jak pani dziękować.
-Ola –
zawołała dziewczynę, którą spotkałam na samym początku –
pokaż wszystko Karolinie, od dzisiaj pracuje razem z nami.
Ola
oprowadziła mnie po zapleczu, wytłumaczyła mi wszystkie sprawy
dotyczące restauracji.
-To kiedy
zaczynasz?
-Myślę,
że jutro.
-Bardzo
się cieszę, że będziemy razem pracować. Jutro przedstawię cię
jeszcze kucharzom i trzeciej kelnerce bo jeszcze ich nie ma.
-Ok.
Wiesz co ja będę się już zbierać. Nie wiesz może czy jest tutaj
niedaleko jakieś mieszkanie albo pokój do wynajęcia?
-Tak się
składa, ze ja szukam współlokatorki. Koleżanka z którą
mieszkałam wyprowadziła się do swojego chłopaka. Jak chcesz to
możesz przyjść po mnie po pracy i pokażę ci mieszkanie.
-Mówisz
serio?
-Jak
najbardziej tak. Miałabyś blisko do pracy, a ja miałabym kogoś
znajomego obok siebie.
-W takim
razie o której mam przyjść?
-Koło
szesnastej kończę zmianę więc bądź chwilkę przed.
-Ok
Wyszłam
z restauracji w bardzo dobrym humorze. Postanowiłam, że uczczę
znalezienie pracy i udałam się do pobliskiego sklepu. Kiedy szłam
na rozmowę zauważyłam prześliczną sukienkę nie mogłam sobie na
nią pozwolić mając na uwadze to, że nie wiadomo kiedy dostanę
pracę. Po wyjściu ze sklepu z uśmiechem na ustach przemierzyłam
drogę do hotelu.
czytasz - komentujesz - to motywuje
nie wiem kiedy następny. chciałabym skończyć pisać to opowiadanie do końca wakacji. czy mi się uda to się zobaczy.
pozdrawiam was serdecznie :)
Do konca wakacji?! Tak szybko?! Nie zartuj, blagam :((
OdpowiedzUsuńDobrze ze Karolina ma tyle szczescia jak na razie, czekam na nastepny! ;)
Co ? Jak to skończyć ? Nie! rozdział świetny :) super ze jej się tak udało :)
OdpowiedzUsuńBOSKI < 3
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wkońcu dostała od losu szansę. Dostała pracę, znalazła bliską osobę. Myślę, że zostaną przyjaciółkami.
Mam nadzieję, że jej się uda zapomnieć o tym co bylo i zacząć od nowa.
pozdrawiam i do następnego. Gośka ^^
heej :** Rozdział świetny !! Cieszę się, że do Karoliny uśmiechnął się los ;) Zapraszam na mój prolog i bohaterów ;) http://winiarskieuderzenie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa mogę powiedzieć tylko jedno...twoje blogi są zajebiste :) czytam wszystkie i czekam na następne rozdziały :*
OdpowiedzUsuńAle co z Pitem? :o Wyrobisz się? :*
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie
OdpowiedzUsuńhttp://innaperspektywadoroslosci.blogspot.com/
Powracam na dłużej, bardziej systematycznie bedę tu bywać :)
Mam tylko nadzieję, że Ola to nie dziewczyna Pita co? Strasznie by to namieszało. W wolnej chwili wpadnij do mnie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea